Anna Turek

Pudełeczko szczęścia, czyli paleta magnetyczna inglot podejście drugie

Niedawno opisywałam Wam moją wyprawę do Santiago KLIK, aby się tam dostać i wrócić musiałam zaliczyć cztery samoloty i jeden autokar. Ponieważ leciałam na tydzień tylko z bagażem podręcznym bardzo istotne okazały się wszelkie rozwiązania mające na celu zmniejszyć jego rozmiar oraz wagę. Jednym z nich okazała się paletka magnetyczna z inglota. 

Pisałam całkiem niedawno o nieporęcznej i ciężkiej palecie tej samej firmy KLIK. Na szczęście Elaree na swoim blogu pokazała paletkę jakiej zawsze szukałam, magnetyczna, z dużym lusterkiem. Pobiegłam więc przed wyjazdem do sklepu i okazało się, że na szczęście jest i ma jeszcze jedną zaletę, jest tania, bo kosztuje tylko 15zł. Można dokupić do niej jeszcze ramkę, która wypełni puste przestrzenie między wypraskami z kosmetykami, ja jednak nie skorzystałam z tego, ponieważ chciałam do niej włożyć jak najwięcej.

W domu przystąpiłam do przeglądu kosmetyków i włożyłam do paletki najczęściej używane cienie, błyszczyki, róż oraz bronzer, które wcześniej znajdowały się w ciężkiej palecie z inglota, palecie z L’Oreal, zestawie trzech cieni integra z inglota, zestawie z benefitu oraz paletce trzech cieni L’Oreal Accords Naturels dla brunetek. Dzięki temu zamiast 5 pudełeczek zabrałam jedno, które bez problemu zmieściło się w kosmetyczce. 
Dodatkową zaletą tej paletki jest jej waga, z takim wypełnieniem jak na zdjęciach waży ok.170g, co uważam za świetny wynik w porównaniu z poprzednią paletą magnetyczną inglota, która mieści tylko 4 produkty, a waży aż 240g.
Uważam, że taka paletka to świetne rozwiązanie dla każdej z nas, sprawdza się na wyjeździe, ale również na co dzień, ponieważ możemy mieć najczęściej używane kosmetyki w jednym pudełeczku, bardzo ułatwia to poranny makijaż. Zamknięcie palety jest dość mocne dzięki czemu możemy ją bez obaw wrzucić do torebki jeśli lubimy poprawiać makijaż w ciągu dnia. 
Ponadto jak każda paleta magnetyczna umożliwia nam skomponowanie własnego zestawu kolorów wyjętych z innych opakowań lub kupionych jako pojedyncze wypraski dedykowane właśnie do palet magnetycznych, a tego typu rozwiązania wprowadza coraz więcej firm. Często też takie wypraski są tańsze od produktów sprzedawanych z pudełeczkami.

Tagi:

5 Odpowiedzi do “Pudełeczko szczęścia, czyli paleta magnetyczna inglot podejście drugie”

  1. elaree pisze:

    Ta paleta to mój hit 🙂 Cieszę się, że pośrednio dzięki mnie do niej dotarłaś 🙂 jest o niebo lepsza w podróży od tej ze szklanym wierzchem 🙂

  2. Anonimowy pisze:

    czekamy na nowe posty!

  3. annamaria pisze:

    Dziękuję za ten komentarz, miło mi, że ktoś czeka na moją radosną twórczość. Postaram się pisać częściej, choć teraz przed obroną pracy mgr nie jest to łatwe. Dlaczego doba ma tylko 24h????

  4. Anonimowy pisze:

    Gdzie kupiłaś tą paletkę? Chodzę po sklepach i rozglądam się ale nawet w inglocie mieli tylko małe, na 3 cienie z zamontowaną obligatoryjnie podziałką…

  5. annamaria pisze:

    Ingloty bywają różne, lepiej i gorzej zaopatrzone, kupiłam tą paletkę w inglocie w Silesia City Center w Katowicach, myślę, że łatwiej będzie ją dostać w salonie, niż na takim małym stoisku, choć muszę przyznać, że ja tej paletki szukałam już ponad rok temu i wtedy właśnie w Silesii powiedziano mi, że już ich nie produkują, a w tym roku normalnie były ;]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

*

*