Ciepła kawa bez zalanej torebki, czyli szukamy termokubka idealnego
Dziś chciałabym się z Wami podzielić moim odkryciem w kategorii kubków termicznych.
Kubki termiczne od pewnego czasu cieszą się coraz większą popularnością zwłaszcza zimą gdy wszystko co ciepłe jest obiektem pożądania. Poręczniejsze niż termos, zwłaszcza do popijania w biegu czy podczas jazdy.
Mnie do zainteresowania tym wynalazkiem skłonił także fakt, że u mnie na uczelni nie istnieje żaden bufet, a w ostatnim czasie automaty z kawą zaczęły robić psikusy sprzedając a to wodę w cenie kawy, a to mleko zamiast czekolady. A więc w myśl starej zasady „lepiej nosić jak się prosić” postanowiłam zabierać ciepłe napoje ze sobą.
Posiadaczką termokubków jestem od ok.4 lat, niestety przez większość tego czasu byłam nieszczęśliwą ich posiadaczką. Fakt, że taki kubek trzyma ciepło nieco gorzej niż termos jest zrozumiały i do zaakceptowania, ale to, że cieknie nawet trzymany w ręce w pozycji pionowej gdy właściciel idzie lub gdy minimalnie przechyli się w uchwycie na napoje w samochodzie to już lekka przesada.
Za owo cieknięcie odpowiedzialny był brak uszczelki przy „ustniku” kubka. Gdy pokrywka ma taką dziurę to fakt, że posiada uszczelkę w pokrywce nic nie daje, bo wyciek jest gdzie indziej.
Ponadto te nieudane kubki również zniszczyły się bardzo szybko, w pierwszym który kosztował ok 20zł szybko odpadło denko antypoślizgowe, a drugi (bezcenny bo prezent) podczas użytkowania zaczął ciągnąć płyny pomiędzy swoje dwie warstwy, przez co dekoracyjny papier się zniszczył.
Aż nagle jesienią 2012 znalazłam w internecie informacje, że istnieje kubek który nie cieknie. Trudno było mi w to uwierzyć, ale postanowiłam sprawdzić. Gdy udałam się do Starbucks’a w SCC dowiedziałam się, że kubek nie cieknie ponieważ ma uszczelkę przy „ustniku”, ale ważna jest również technika użytkowania.
Gdy nalejemy ciepłego napoju do środka należy najpierw zakręcić wieczko, a dopiero później zamknąć „ustnik” otrzymujemy w ten sposób niejako „opakowanie próżniowe”, a ciśnienie nie wypycha napoju na zewnątrz.
Oto dowód, że ów kubek nie cieknie. Przepraszam, że brudny, ale bez zawartości trudno pokazać szczelność.
Umożliwia mi to wrzucanie pełnego kubka do torebki, bez strachu o notatki, telefon czy inne skarby, turlanie się kubka po samochodzie, bez zalanej tapicerki czyli jednym słowem normalne użytkowanie.
Dodatkowym bajerem mojego kubka jest możliwość samodzielnego zdobienia. Aktualny design mój kubek zawdzięcza okładce od starego zeszytu, oraz przyjaciółce która stworzyła te czarne wzorki 😉
Kubek kosztował ok. 43zł. Słyszałam, że nie ciekną także kubki z coffeheaven, ale są dwa razy droższe.
Moim zdaniem kubek ze Starbucks’a jest świetny i mam nadzieję, że będzie mi służył jak najdłużej.
A czy Wy korzystacie z kubków termicznych? Jakie gorące napoje lubicie ze sobą zabierać?
Tagi: styl życia
Fajny kubek ten ostatni