Anna Turek

Lakier essence 77, czyli turkusowy manicure

W zeszłym roku popsuł mi sylwestra, odpryskując jeszcze przed zabawą po ok.8h od malowania, a miało być tak pięknie ponieważ idealnie pasował do koloru bluzki. Tak się na niego za to obraziłam, że przez ponad rok był nieużywany. Jakiś tydzień temu postanowiłam dać mu jednak szansę i sprawdzić czy essie good to go sprawi, że dłużej się utrzyma. Zadziałało i całość wytrzymała ok.5 dni.
A mówię o lakierze essence w kolorze 77 in style. Ceny niestety nie pamiętam, bo jak już wspominałam głowa nie śmietnik 😉 Jednak te lakiery nie kosztują więcej niż 10zł. Krycie posiada całkiem przyzwoite, ja jednak z przyzwyczajenia nakładam dwie warstwy. Pędzelek jest spłaszczony, ale średniej szerokości z prosto ściętym końcem. Po roku nie uległa zmianie jego konsystencja.

By jakoś urozmaicić ten manicure postanowiłam na kciukach i palcach serdecznych domalować sobie wzorek. Jak to za czasów liceum bywało. Niestety długa przerwa w zdobieniu sprawiła, że zdobienie wyszło dość kiepsko, okazało się słabo widoczne na ciemnym lakierze oraz srebrne kropki zlały się z brokatem nałożonym na czarne linie.
Do wykonania zdobienia użyłam czarnego lakieru do zdobień z inglota w kolorze 36. Jest ze mną mniej więcej 8 lat i pomimo przekroczenia daty ważności dobrze maluje, nigdy nie wymagał rozcieńczania i nie zamierzam się go pozbywać.
Następnie zrobiłam srebrne kropki przy użyciu lakieru do zdobień nieznanej mi kompletnie firmy. Również jest ze mną ok.8 lat. Pamiętam jak dziś moment jego zakupu „…było ciepłe lato, choć czasem padało…”, a pani w drogerii poproszona o liner usilnie chciała mi sprzedać eyeliner, a ja nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje, bo jedyne linery jakie znałam to właśnie te do paznokci. 
Dla niezorientowanych w temacie dodam, że ten jak i poprzedni lakier posiadają cienki pędzelek oraz pisak do robienia kropek.
Później trochę mnie poniosło i postanowiłam na czarne linie dołożyć brokatowy liner z inglota w kolorze 52. Kupiony również w zamierzchłej przeszłości. Od początku był jednak niewypałem, ponieważ jego pędzelek rozłaził się na wszystkie strony co uniemożliwiało namalowanie prostej linii. Ponadto ten typ lakieru, który składa się praktycznie z samego brokatu wykazuje duże skłonności do gęstnienia. W związku z tym nadaje się on tylko do wyrzucenia, a szczerze mówiąc powinnam to zrobić już dawno temu.
Całość prezentowała się tak. 

Wracając jeszcze do wspomnień, tak prezentował się podczas sylwestra 2011/2012

 

A jaki jest Wasz stosunek do lakierów essence, miłość czy nienawiść?

Tagi: ,

13 Odpowiedzi do “Lakier essence 77, czyli turkusowy manicure”

  1. pat18s pisze:

    ale pięknie zdobienie 🙂

  2. Alieneczka pisze:

    ślicznie wyszło :))

  3. piękne paznokietki 🙂

    Zapraszam do mnie 🙂

  4. elaree pisze:

    Bardzo ładnie Ci wyszedł wzorek…i kolor lakieru śliczny 🙂

  5. ładne połączenie 🙂

  6. Bella pisze:

    Looks great, well done 🙂

    WorldByBella

  7. agata pisze:

    Lubię essence! są mega fajne, tanie i mają fajne kolory. mam jeszcze mnóstwo z wibo, sensique i moje ostatnie hitowe odkrycie – Delia Coral <3

  8. Anonimowy pisze:

    Aniu z ciekawosci, ile masz lakierow do paznokci? Pozdrawiam ~ Kamila

  9. annamaria pisze:

    według ostatniej inwentaryzacji ok.73, nie licząc bezbarwnych top coat'ów i base coat'ów, ale ciiiiiiiiiiiii, oficjalnie się do tego nie przyznaję 😀 a po prawdzie już przestają mi się mieścić w szufladce

  10. annamaria pisze:

    Delia…mam chyba jeden lakier, upolowałam na wakacjach, ale przyznam, że jeszcze nie używałam, co do wibo mam mieszane uczucia niektóre są fajne inne kiepskie

  11. aknezz pisze:

    Ładny jest ten kolorek, którym pokryte są całe paznokcie 🙂

  12. Miałam tylko jeden lakier essence i strasznie smużył i od tego czasu się zraziłam

  13. koko pisze:

    Bardzo ładne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

*

*