Wielkie rozczarowanie, czyli Golden Rose Jolly Jewels 117
Intuicji należy słuchać, kto nie słucha ten prędzej czy później żałuje.
Podczas ostatniej wizyty w sklepie Golden Rose długo przyglądałam się często opisywanym na blogach lakierom z serii Jolly Jewels. Kolorów niby dużo, ale na testerze wszystkie wyglądały słabo. W buteleczkach połowa była nijaka, druga połowa kiczowata.
Biorąc każdą buteleczkę do ręki chyba liczyłam na to, że gdy znajdzie się bliżej moich oczu wyda mi się piękniejsza. Nic takiego się jednak nie stało. Zastanawiałam się skąd ten zachwyt blogerek.
No ale jak to, nie spróbuję? Może jednak na tych dwóch półkach jest coś godnego uwagi, przecież ta seria to taki hit.
Skuszona niewysoką ceną (ok.12zł) postanowiłam wziąć kolor 117. W buteleczce połączenie czerni ze złotem wydawało mi się eleganckie i wieczorowe. Było by cacy gdyby tak samo wyglądało to na paznokciach.
Niestety po pomalowaniu czarna baza ma tendencję do przykrywania złotych drobinek i całość zaczyna wyglądać kiepsko. Ponadto lakier nakłada się ciężko, konsystencja jest glutowata, a złote płatki sklejają się ze sobą tworząc wielkie nierówności na paznokciu. Czarna baza natomiast nie zapewnia krycia na paznokciu, więc konieczna jest aplikacja dwóch warstw lub nałożenie pod spód czarnego/ciemnego lakieru.
Po pierwszej warstwie byłam bardzo niezadowolona z efektu, ale dwie warstwy niestety nie poprawiły niczego i całość nadal wyglądała kiepsko. Ponadto faktura była nierówna, chropowata i zahaczała o ubrania.
Z odległości metra można to jeszcze zaakceptować jako stare, przybrudzone złoto, ja jednak oglądam własne ręce z bliska i coś na co nie mogę patrzeć nie gości na nich długo, ponieważ paznokcie maluję tylko dla siebie. Dlatego pomalowałam tylko 4 paznokcie lewej ręki, nie użyłam żadnego top coat’u tylko czym prędzej po zrobieniu zdjęcia zmyłam.
Podsumowując zdecydowanie odradzam, istnieje milion sposobów na lepsze zainwestowanie tych 12 zł oraz milion sposobów na ładniejszy manicure.
Jakie są Wasze doświadczenia z serią Jolly Jewels?
Tagi: kosmetyki kolorowe, manicure
kochana musisz użyć jakiegoś Top Coat-a wtedy nie będziesz zahaczać 🙂
Mi się nie podobają te brokaty, nie przepadam w ogóle za brokatami z wyjątkiem toppera z essence
masz rację, jednak ponieważ całość mi się nie podobała i planowałam szybkie zmycie szkoda mi było dokładać kolejnej warstwy
ja się jeszcze nie skusiłam na żaden lakier z tej serii i szczerze mówiąc nie wiem czy się skuszę 🙂
świetny efekt!:)
Musiałam Ci tu skomentować, albowiem kupiłam wczoraj z tej serii nr 110, taki biały z czerwonymi i czarnymi drobinkami i jest piękny! naprawdę! nakładał się przyzwoicie, pierwsza warstwa faktycznie mało obiecująca i drobinki strasznie nierównomiernie się rozłożyły, ale druga pokryła już resztę i wszystko ładnie wygląda. Użyłam na górę top coat też z Golden Rose i całość wygląda ładnie 🙂