Klient nasz Pan, zapamiętaj Mary Kay
Zawsze gdy spotykam nieuprzejmego sprzedawcę mam ochotę wyjść ze sklepu, jak jednak wyjść jeśli to sprzedawca przylazł do nas? Uciekać od siebie, głupio, wyrzucić za drzwi, nieuprzejmie.
W czwartkowy poranek, no dobra dla mnie był środek nocy i byłam zła, że muszę wstać przed 9, nawiedziła moje domostwo pani sprzedająca kosmetyki Mary Kay. Podobno to jakaś znana dobra amerykańska firma, której nie ma w sklepach i się nie reklamuje. Znana? Ja nie znam, czyli nie znana.
Pani jak każdy sprzedawca miała takie gadane, że zagadałaby na śmierć, ponadto miała tak donośny głos, że aż zaczęłam się zastanawiać gdzie podziewają się moje stopery do uszu.
Na a początku zafundowano nam zabieg „satynowe dłonie” składający się z kremu zmiękczającego, peelingu i kemu do rąk. Cały zestaw kosztuje 149zł i podobno starcza na rok.
Krem zmiękczający ponoć można stosować na wszystkie części ciała, zwłaszcza te mocno wysuszone, a zrobiony jest na bazie wosków pszczelich.
Drobinkami ścierającymi w peelingu są zmielone pestki brzoskwiń, przez co jest on strasznie ostry i nie należy go stosować na podrażnione dłonie. Podobno zawiera również detergenty i może zastąpić mydło do rąk.
Regenerujący krem do rąk ma za zadanie długo nawilżać i szybko się wchłaniać, ponadto jest bardzo wydajny. Moim zdaniem jednak jest zbyt tępy i trudno go rozsmarować, moja skóra nie lubi gdy się z nią siłuję, zdecydowanie bardziej lubię rzadkie konsystencje.
Podczas dalszej części wizyty nastąpiła prezentacja zestawu pielęgnacyjnego do twarzy oraz podkładów. Na szczęście obiektem testów nie była moja skromna osoba. Nie miałam do Pani zaufania, więc wolałam się tylko bacznie przyglądać. Ponadto pochwaliła się, że kosmetyków Mary Kay używa już pięć lat, mogła tego nie mówić, lepiej by było jakby zachowała to dla siebie, ponieważ jej przesuszona i pomarszczona twarz usiana podskórnymi grudkami była zdecydowaną antyreklamą. Ach to poranne słońce odbijające się od śniegu, nie pomoże nawet gruba tapeta. Moja mama mająca ok.20 lat więcej wygląda sto razy lepiej.
Pierwsze spięcie nastąpiło dość szybko, gdy kobieta rozpoczęła indoktrynację, że twarz należy myć o poranku wodą. Ja się z tym nie zgadzam, ponieważ posiadając twardą i bardzo chlorowaną wodę bardziej mogę sobie tym zaszkodzić niż pomóc. Do porannego oczyszczania twarzy doskonale sprawdzają się produkty do demakijażu, aplikowane wacikiem. Ponadto również dermatolodzy zalecają mycie twarzy z użyciem wody tylko raz na dobę wieczorem.
Chwilę później gdy dama w czerwonym żakiecie (ten kolor wzbudza agresję u innych, dlaczego ona się tak ubrała???) przeszła do omawiania serum przeciwzmarszczkowego, a nawet dwóch, rzuciła coś nt.badań, że solarium przyspiesza procesy starzenia. To akurat wszyscy wiemy, żadna nowość. Jednak sposób wypowiedzenia tego zdania był jakby przytykiem w moją stronę. Kobieta aluzję tą powtórzyła jeszcze dwa razy, więc nie wytrzymałam i udzieliłam Pani wyjaśnienia, iż to jak wyglądam zawdzięczam genom i kosmetykom kolorowym, a nie lampom. Dlaczego człowiek musi się tłumaczyć z koloru swojej skóry, istny rasizm i to białego do białego.
Podczas prezentacji podkładów najpierw w ruch poszły dwa płynne, a później jeszcze sypki mineralny. Nałożony został pędzlem z włosia dzika, kosztującym prawie 50zł. Gdy zaczął gubić włosy Pani stwierdziła, że to taka jego właściwość, no ja bym powiedziała, że wada, ale to szczegół. Natomiast płynne podkłady kosztujące 74zł i starczające tylko na 4 miesiące uważam za niewydajne.
Na zakończenie wizyty zostałam przeproszona, jednak moich negatywnych wrażeń odnośnie całego przedstawienia to nie zmieni. Następna wizyta za miesiąc, ciekawa jestem co będzie dalej.
A czy wy znacie tą znaną firmę?
Znam od dawna, ale nigdy nie było mnie stać na te kosmetyki, nawet jakbym była konsultantką. Ale może się to zmieni, od dzisiaj zaczynam inaczej patrzeć na świat.. Zajrzyj do mnie w wolnej chwili 🙂
Słyszałam że taka firma istnieje ale nie używałam żadnych jej produktów…ale nie ma nic gorszego niż niekompetentna konsultantka :/
Tez nie słyszałam o tej firmie. Babsko rzeczywiście wkurzające.
Znam tą firmę, moja koleżanka używa kosmetyki od nich, rzeczywiście są wydajne, jej cera baaaardzo się poprawiła.
Hmm… Może tej kobiecie podkład wystarcza na 4 miesiące bo go tak dużo nakłada?
Ja miałam podkład za 3o zł, a wystarczył mi na rok.
to po co wpuściłaś do domu?:)
a te kosmetyki ze zdjęcia? zakupione 😀 czyli miała dar przekonywania hihi 😀
dziwię się, że tak niekompetentnej osobie zezwoliłaś na kolejną wizytę. 😀
nie ja ją wpuściłam:P
nie ja kupiłam te kosmetyki tylko moja mama, wiesz jej tak nie obraziła jak mnie i to do niej pani przyjdzie z kolejną wizytą.
Nie nawidze takiej obsługi. A o tej firmie nigdy nie słyszałam.
ja firmę znam choć nie używam ich kosmetyków 😉
a co do przemywania twarzy woda- mi dermatolog poleciła wieczorem myc twarz płynem/emulsja do higieny intymnej, np Lactacyd Femina (co pomaga gdy ktoś ma problemy ze 'świecącą się' twarzą – sprawdzone, pomaga), czasami używając szczoteczki do twarzy (dostępnej w Rossmannie za ok 10zł) a rano przemywać twarz samą wodą by ją oczyścić np z kremów użytych na noc, następnie nałożyć krem nawilżający i po chwili make-up 🙂
ja byłam na takim samym spotkaniu u szwagierki, babka trochę lątała sie w tymco mówiła, no i niektóre jej zdaniem 'fakty' można by podważyć, najbardziej rozbawił mnie zwrot 'zmywanie demakijażu' 🙂
to jakich wy kosmetykó uzywacie że o Mary Kay nie słyszałyście?? z rossmana?
Mary Kay jest firmą na poziomie Avene, czy Loccitane…..
Z Sephory, MACa, Inglota, Avonu, Oriflame, Hebe, Rossmanna a nawet Biedronki… Avene jest firmą apteczną produkującą specjalistyczne kosmetyki na bazie wody termalnej, nie porównywałabym jej do Mary Kay, inna specyfika produktów. Poza tym masz coś do Rossmanna????
Dobre;)))
Nie wszyscy mieli styczność i kontakt z firmą mary kay, gdy ja zachwalam jako użytkownik kosmetyki to dziewczyny patrzą na mnie jak na ufo bo nie znają firmy. Ponieważ nie można jej kupić w sklepie.
Mary Kay w wielu krajach jest wystawiana do aptek więc ma dobrą specyfikację produktową 🙂
Ja miałam dwa podejścia do kosmetyków Mary Kay. Ze 3 lata temu zostałam zaproszona na spotkanie i była tam normalna pani nie krzykliwa tylko mówiąca normalnym głosem. Wtedy nie przekonałam się do kosmetyków gdyż mam baaaardzo suchą skórę a pani mi na siłę mówiła, że się mylę (pierwszy błąd w sprzedaży bezpośredniej – przekonywanie do swojej racji) i dała mi kosmetyki do skóry tłustej i mieszanej – efekt był taki jak sie spodziewacie skończyło sie to bezpośrednią wymianą zdań.
Moje drugie spotkanie z inna panią półtora roku temu zaskoczyło mnie. Było solo nie grupowe. Pani Monika przede wszystkim zadawała pytania, dopytywała się i prowadziła dialog. Oglądała moją skórę nie 30 sek a kilka minut i dobrała mi kosmetyki to bardzo suchej skóry. Nie mądrowała się, spokojna stonowana a przede wszystkim kompetentna. Ja przeszłam już różne kosmetyki do skóry suchej, od ziołowych po te z rossmana, przez Avene po apteczne i wiecie co guzik mi pomogły. Dopiero krem algowy mało znanej w Polsce marki Mary Kay spowodował że nareszcie nie mam pustyni na twarzy. Będę bronić marki pełną piersią. Nie stać nas na takie kosmetyki bo wydajemy na głupoty (mówię o sobie – do nikogo się nie dowalam) a gdybyśmy tak codziennie z naszego portfela odłożyły 5 złotych to i na krem by wystarczyło i inne dobrej marki kosmetyki czy to Mary KAy czy innej. Obserwuje swoje koleżanki i siebie jesteśmy sroczkami a zamiast kolejnej torebki, która nam sie do niczego nie przyda warto jest zainwestować w dobry krem żeby w wieku czterdziestu kilku lat nie straszyć jak ta pani w czerwonym żakiecie.
Byłam również na takim spotkaniu i nie polecam kosmetyków Mary Kay…
Konsultantki opowiadając o naszej skórze zachowywały się tak jakby odkryły Amerykę;/ Nie dowiedziałam się nic nowego z tego spotkania… Po miesiącu stosowania zestawu pielęgnacyjnego dostałam uczulenia.. A kiedy powiedziałam o tym konsultantce to powiedziała że to napewno nie z tych kosmetyków a jeśli nawet to skóra tak właśnie się oczyszcza..;/ no porażka.
Ja po prezentacji zabiegów, skończyłam ze swędzącymi pryszczami i również usłyszałam, że to prawidłowa reakcja,”tak ma być,ja też tak miałam”🤦
Ja byłam na spotkaniu przy okazji akademii sekretarek i tam były wizażystki, brafitterki i właśnie kobitki z MK każda z nich opowiadała łzawą historię jak to jej życie było do niczego i jak MK je odmieniło, podstępem wyłudziły nr telefonów z powodu jakiegoś tam losowania od wszystkich a potem nękały smsami typu zauważyłam panią na spotkaniu jest pani wyjątkowa 🥴 a już szczytem było jak jedna z nich zadała pytanie czy ktoś z nas używa ich kosmetyków i podniosła rękę jedna dziewczyna a pani dyrektor piszcząc z radosci oznajmiła: tak! Wiedziałam bo od pani bije taki blask! I coś tam o niesamowitej urodzie… A ta biedna dziewczyna miała akurat na całej buzi trądzik i zaczerwienienia i zrobiła się purpurowa z zażenowania…