Anna Turek

Pamiątki z podróży, mój pierwszy raz w MAC’u

Pod koniec lutego podczas wyprawy do Warszawy wpadłam do MAC’a. Więcej o wyprawie przeczytasz TU. Obiecałam, że pochwalę się moimi nabytkami, robię to dopiero teraz, ponieważ przed stworzeniem tego posta chciałam wszystko przetestować.

Był to mój pierwszy raz w MAC’u, a na zakupy miałam bardzo mało czasu, zdecydowałam się na dwie legendy, pędzel 217 oraz cień CLUB, dokupiłam do niego jeszcze paletkę czwórkę.
Pędzel chodził za mną przynajmniej od roku, ale bałam zamawiać się w sieci ze względu na podróbki. Na żywo zaskoczyło mnie, że nie jest okrągły tylko spłaszczony, tyle razy widziałam go na zdjęciach i filmikach i głowę bym dała, że jest okrągły 😀 Kosztował 109zł, nastawiałam się na 120 więc miłe zaskoczenie. Pracuje się nim dobrze. Jest dość twardy, na początku sterczały mi na boki z niego 2 włoski, oderwałam i mam nadzieję, że więcej nic się z nim nie będzie działo.

Dostałam jeszcze instrukcję jak dbać o pędzle, nic odkrywczego w niej nie znalazłam.
Cień CLUB z gatunku niepowtarzalnych w opakowaniu i po delikatnym wklepaniu w powiekę jest zielono-brązowo-niebieski, a po roztarciu staje się brązowy. Wydaje mi się, że o miano jego tańszego brata mógłby ubiegać się ciemnozielony cień z palety L’Oreal o którym pisałam TU.

Podczas nabierania i aplikacji cień się zupełnie nie kruszy i nie osypuje (w przeciwieństwie do inglota, hean, l’oreal, h&m, których używam najczęściej). Zarówno na bazie jak i bez nie ma tendencji do rolowania po ok.3h, a niektóre cienie rolują się na moich opadających powiekach po godzinie.
Tak prezentuje się na oku, roztarty na waniliowym cieniu z inglota w wersji dziennej.Na dolnej powiece w obu przypadkach również cień CLUB.

Roztarte tylko granice, środek nie, w wersji mocniejszej, na wieczór.

Paletka jest solidnie wykonana, a najbardziej w niej podoba mi się, że ma wyciągany środek. Po wyjęciu ramki cienie możemy wypchnąć od dołu. Nie trzeba wydłubywać wypraski z kosmetykiem przy pomocy nożyczek narażając ją na uszkodzenie, co niestety ma miejsce przy paletach inglota. 

Z zakupów jestem bardzo zadowolona i czuję, że odwiedzę jeszcze MAC’a nieraz, kuszą mnie ich podkłady i korektory, tylko muszę mieć więcej czasu, aby dobrać sobie kolor.
A co Wy polecacie z tej firmy?

Tagi:

7 Odpowiedzi do “Pamiątki z podróży, mój pierwszy raz w MAC’u”

  1. Soemi87 pisze:

    Super zakupy. Cień fajnie się prezentuje.

  2. MattersAtAll pisze:

    aaaaa chcę ten pędzel

  3. hurija pisze:

    Pędzelek super.

  4. elaree pisze:

    pierwszy raz w Macu i same trafne wybory :)cień świetny, jeśli będziesz drugi raz i będziesz chciała kupić też cień to polecam patinę- uwielbiam 🙂 ja się przymierzam do kupna palety Mac ale 15, czwórka to dla mnie zdecydowanie za mało 🙂
    A co do palet Inglota to niestety nie zgodzę się z Tobą…wystarczy magnes i cienie same pięknie wyskakują, nie potrzeba do tego żadnych nożyczek 🙂

  5. annamaria pisze:

    Zastanawiałam się nad patiną i satin taupe, a teraz po Twoim poleceniu zastanawiam się jeszcze bardziej;))
    Magnes…próbowałam użyć tego w pokrywie paletki, ale niestety jest za słaby z innymi nie testowałam, a więc spróbuję, choć na lodówce mam tylko dwa:P

  6. Anonimowy pisze:

    Musze sie w koncu wybrac do Maca, ale pedzelek cudo ~ Kamila

  7. annamaria pisze:

    i super się tym pędzelkiem pracuje, po pierwszym praniu lekko się rozczapierzył, ale też zmiękł i lepiej rozciera, w zasadzie można nim ekspresowo machnąć całą górną powiekę i mówię to ja…osoba która nie umie malować oczu:D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

*

*