Tisane i Tender care
od lewej Tisane i Tender care |
Zima wciąż nie chce nas opuścić. Gdy na dworze chłód, a w domach suche powietrze z powodu ogrzewania, ważne jest by zadbać o odpowiednie nawilżenie naszej skóry. Na szczególną troskę zasługują usta, które zwłaszcza o tej porze roku mają tendencję do pierzchnięcia. Ich odpowiednia pielęgnacja ważna jest również gdy używamy kolorowych pomadek, zwłaszcza te długotrwałe mają tendencję do przesuszania, przeczytasz o nich TU i TU.
Gdy chodziłam do przedszkola do ochrony ust zimą używano głównie wazeliny. Później nastała era pomadek ochronnych bezbarwnych i smakowych nadających lekki kolor. Obecnie obok sztyftów ochronnych swoją pozycję umacniają balsamy w słoiczkach.
Niestety są niepraktyczne i niehigieniczne jeśli chodzi o stosowanie, zwłaszcza poza domem. Mogą jednak służyć do nawilżania nie tylko ust, ale także innych miejsc problemowych jak np. suche łokcie.
Ja obecnie posiadam dwa balsamy w słoiczkach. Tisane polskiej firmy herba studio, do nabycia w aptekach za ok.10zł oraz tender care od oriflame w regularnej cenie za 25zł, jednak często pojawia się w promocjach.
Pierwszy raz balsam Tisane kupiłam w styczniu 2012, wystarczył mi na 11 miesięcy, ale używałam go zamiennie z innymi produktami o podobnym działaniu. Na początku tego roku kupiłam drugie opakowanie i dziś ma już pokaźne wgłębienie. Produkt ma bardzo przyjemny, słodki, miodowy zapach. Nie jest zbyt twardy i bez problemu wydobywa się go ze słoiczka.
Tender care używam od listopada 2012, jeszcze mam pół opakowania. Ma bardziej zbitą konsystencję niż Tisane. Posiada bardziej eleganckie opakowanie ze srebrnymi wykończeniami, jednak dużym utrudnieniem przy jego wydobywaniu ze słoiczka jest wysoka szyjka opakowania, aby przy nabieraniu nie trafiał pod paznokieć często trzeba go wydobywać wierzchem paznokcia. Posiada nieprzyjemny pudrowy zapach, mówię oczywiście o wersji klasycznej, bo istnieje jeszcze migdałowa, karmelowa i wiśniowa, których nie testowałam.
W obu przypadkach produkty raczej nie mają smaku, zostawiają na ustach lekko tłustą powłokę, która gdy jest ciepło lubi spływać i rozlewać się wokół warg. Oba dobrze nawilżają, jednak nadużywane wzmagają tendencję do przesuszania.
Balsamy pod względem działania są porównywalne, jednak moim faworytem ze względu na zapach, cenę i opakowanie jest Tisane.
Tagi: kosmetyki do pielęgnacji
Nie miałam żadnego z nich, ale mogę polecić carmex 🙂
Używałam Carmex rok temu i nie przypadł mi do gustu z powodu mrowienia/pieczenia jakie wywołuje
Uwielbiam twoje zdjęcia! 🙂
Dziękuję, bardzo miło mi to słyszeć (a raczej przeczytać;) zwłaszcza, że ja ciągle zadręczam się, że mogłyby być lepsze
Ja znam tylko Tander i uwielbiam go w wersji karmelowej.
widziałam tisane w naturze i jak tylko wykończe moje zalegające balsamy to po niego skoczę 🙂