Tweezerman, czy ta pęseta jest warta swojej ceny?
Regulacja brwi to dość bolesny temat. Jednak My Kobiety jesteśmy w stanie wiele wycierpieć, aby być piękne. Podczas usuwania włosków ważne jest, aby pęseta, którą się posługujemy była precyzyjna i dobrze leżała nam w dłoni. Dzięki temu zabieg regulacji brwi przebiegnie szybko i sprawnie.
O brwiach mogę powiedzieć dużo. Natura niestety obdarzyła mnie grubymi, gęstymi brwiami. Zanim rozpoczęłam przygodę z ich regulacją wyglądało to mniej więcej tak, że najpierw szły brwi, a później ja. Szczerze ich za to nienawidziłam. Dziś są o ponad połowę węższe. Niestety włoski odrastają mi bardzo szybko, są one ciemne i bardzo widoczne. Dlatego jestem zmuszona do wyrywania ich kilka razy w tygodniu. Z tego powodu dobór odpowiedniej pęsety jest dla mnie niezwykle ważny.
Od wielu lat używam pęsety, którą podprowadziłam mojej mamie. Mama natomiast posiada ją prawdopodobnie z czasów, gdy robiła kurs kosmetyczki. Krótko mówiąc pęseta no name, mała, delikatna, dobrze chwyta włoski, nie posiada ostrych brzegów i nie kaleczy skóry. Niczego więcej do szczęścia nie potrzebowałam.
Jednak pod wpływem wielu pozytywnych opinii w sieci skusiłam się na pęsetę Tweezerman. Bardzo chciałam ją przetestować i przekonać się na własnej skórze czy rzeczywiście jest taka świetna. W Polsce niestety pęsety tej firmy są trudno dostępne, nie widziałam ich w sklepach stacjonarnych. Ja wpadłam na szafę Tweezerman podczas wizyty w duńskiej drogerii. Mogłam pooglądać różne modele, choć wybór nie był jakiś powalająco duży. Ceny też nie należały do okazyjnych (moja kosztowała 89,95 koron duńskich, czyli mniej więcej 45 zł), ale mam przynajmniej pewność, że produkt jest oryginalny, a przy zakupach w internecie czasem można mieć wątpliwości, czy nie kupujemy podróbki.
Zdecydowałam się na pęsetę Tweezerman w wersji podróżnej po pierwsze ze względu na niższą cenę, po drugie dlatego, że dużo podróżuję i rzeczywiście mała jest praktyczniejsza. Ponieważ jest to wersja podróżna dołączona jest do niej probóweczka z korkiem, dzięki czemu pęseta nie zniszczy i nie stępi się w transporcie.
Z zakupu tej pęsety jestem połowicznie zadowolona. Owszem zgadzam się z tym, że wyrywa najmniejsze włoski. Jednak równie często zamiast wyrwać zwyczajnie je urywa. Jest bardzo ostra, co wiele osób zachwala jako jej zaletę, dla mnie jednak jest to poważna wada. Ponieważ bardzo łatwo skaleczyć się podczas usuwania włosków. Zupełnie odpada metoda szybkiego wyrywania z przesuwaniem pęsetą po skórze. W moim przypadku skaleczenia są na tyle uciążliwe, że goją się dłużej niż odrastają nowe włoski. Dlatego na co dzień używam mojej starej pęsety, a Tweezerman jest tylko do zadań specjalnych, gdy z jakimś jednym włoskiem moja stara pęseta sobie nie radzi, bo jest za krótki. Niemniej jednak równie dobrze mogłabym jej nie mieć.
Jeśli macie jakąś sprawdzoną pęsetę i zastanawiałyście się nad Tweezermanem licząc, że odmieni Wasze życie to zapewniam, że tak się nie stanie.
Tagi: twarz