Z Ohrydu do Bitoli, i z powrotem, czyli podróż w nieznane macedońską taksówką
Będąc w Ohrydzie miałam dzień wolny. Dlatego za radą pilota, wraz z kilkoma innymi osobami z naszej grupy postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę do oddalonego o ok.80km miasta Bitola.
Wycieczka ta była nie małym wyzwaniem, ponieważ nie znając języka musieliśmy wydostać się z hotelu do centrum Ohrydu, znaleźć tam dworzec autobusowy, a następnie jakiś autobus do Bitoli. Na pierwszy środek transportu przyszło nam czekać ok.20 minut, ponieważ coś takiego jak rozkłady jazdy podmiejskich busików nie istnieje. Należy wyjść na drogę, poczekać, a gdy jedzie bus musimy pomachać.
Gdy znalazłam się już na dworcu autobusowym w centrum Ochrydu nie zdążyłam znaleźć kolejnego transportu, gdy on znalazł mnie. Na skrzyżowaniu zaczepił mnie taksówkarz, oferując transport do Bitoli. Należy tutaj wspomnieć, że taksówki w Macedonii są wyjątkowo tanie. Po drobnych negocjacjach, sprawdzeniu, że autobus będzie dopiero za półtorej godziny i będzie jechał aż dwie godziny w jedna stronę, postanowiliśmy w 8 osób wyruszyć do Bitoli taksówkami.
Wesoło zaczęło się robić minutę później, gdy okazało się, że mój środek transportu to nie taksówka, a prywatny samochód, a kierowca nie mówi po angielsku. Pozostało nam tylko modlić się i mieć nadzieję, że nic złego nam się nie stanie. Na szczęście kierowca nie jechał zbyt agresywnie, jak to południowcy potrafią, a po godzinie dotarliśmy do celu cali i zdrowi. Również brak znajomości angielskiego przez kierowcę nie był dla nas dużym problemem, udało nam się dogadać, że chcielibyśmy z tej Bitoli do Ochrydu jeszcze wrócić. Umówiliśmy się z Panem, żeby przyjechał po nas za trzy godziny. Mieliśmy natomiast wkalkulowane to, iż zapomni lub nie dotrzyma umowy. W razie czego mogliśmy wrócić autobusem, który był za cztery godziny.
droga z Ochrydu do Bitoli |
W samej Bitoli przeszliśmy się deptakiem w centrum miasta. Na jego końcu znajdowała się w skupisku większość atrakcji turystycznych, które planowaliśmy zwiedzić. Była tam wieża zegarowa Saat Kula, pomniki Filipa II, cerkiew św. Dimitra, dwa meczety i turecki targ Bezisten. Niektórzy wybrali się jeszcze na zwiedzanie starożytnych ruin, ja jednak wolałam ten czas spędzić na pysznej kawie i obserwacji mieszkańców miasta. Ponieważ na głównym deptaku znajduje się wiele kawiarni z małymi stolikami na deptaku, podobnie jak we Francji lub Włoszech. Różnica jest jednak taka, że stolików było więcej, bo czasem do pięciu rzędów i wszystkie zajęte.
Po zjedzeniu pysznego ciasta i wypiciu kawy udaliśmy się na miejsce spotkania z naszym kierowcą. Ku naszemu ogromnemu zdziwieniu przyjechał nawet pięć minut przed czasem. Przywitaliśmy go z ogromną radością. Wyruszyliśmy w drogę powrotną, ale tym razem nasz kierowca jechał dużo szybciej, a gorąco zrobiło się gdy jadąc ok. 110km/h z góry zaczął czytać SMS’y. Na szczęście nic nam się nie stało i w całości zostaliśmy odwiezieni do hotelu.
cerkiew św. Dymitra |
turecki targ Bezisten |
Ta przygoda z samodzielną wyprawą do Bitoli pokazała , że Macedończykom można ufać, i że są przyjaźnie nastawieni do turystów. Oczywiście zawsze jednak należy kierować się głosem rozsądku.
Tagi: podróże