Anna Turek

Avene Cicalfate, czyli Emulsja regenerująca po zabiegach

Avene Cicalfate to krem, który od miesiąca ratuje mi życie i przynosi ukojenie mojej cerze. Ale może zacznę historę od początku, dlaczego wogóle musiałam sięgnąć po ten krem. Moja cera nigdy nie była idealna. Mieszana, w kierunku do tłustej z rozszerzonymi porami i różną ilością wyprysków. W okresie dojrzewania trądzik jakoś specjalnie mi nie dokuczał, wypryski były małe i szybko znikały. Niestety jednak obecnie, gdy mam 25 lat jest dużo gorzej. Bardzo bolesne wypryski pojawiają się u mnie na policzkach pod kością policzkową, co uniemożliwia mi np. używanie bronzera. Ponadto już nabawiłam się kilku blizn na twarzy po nieudolnych próbach ich usuwania. Dodatkowo mam również białe wypryski, przypominające kaszę, których ciężko się pozbyć przy manualnym oczyszczaniu skóry, ponieważ nie mają ujścia. To wszystko skłoniło mnie do odwiedzenia dermatologa. Pani doktor przepisała mi jeden krem złuszczający. Początkowo miałam go używać co 3 dni, a później co dziennie. Przy rzadkim stosowaniu nie było najgorzej, jednak cera szybko stała się dość sucha i potrzebowała nawilżenia. Natomiast istna tragedia wydarzyła się, gdy kilka razy próbowałam używać tego preparatu codziennie. Najpierw poparzyłam sobie skórę na szczytach kości policzkowych, później cała twarz była tak obolała jak po poparzeniu słonecznym, a na koniec podrażnienia pojawiły się na żuchwie, gdzie jeszcze były urażane przez szaliki i kołnierzyki. Po takich przeżyciach, a właściwie na samym początku tych atrakcji, pobiegłam do apteki po mój ukochany krem z Avene Clean-Ac, aby nawilżyć skórę. Niestety w aptece go nie było, ale pani poleciła mi inny produkt Avene Cicalfate, czyli emulsję regenerującą po zabiegach. Jak na firmę Avene również cena była bardzo atrakcyjna, bo niecałe 40zł. Avene Cicalfate nie nawilża może tak cudownie jak Clean-Ac, ale z pewnością przyniósł mojej skórze ratunek i ukojenie. Nakładam go zawsze rano, a wieczorem w te dni gdy nie używam preparatu od lekarza. Wybiłam sobie również z głowy stosowanie owego preparatu na receptę codziennie, bo poparzenia na twarzy to nic przyjemnego. 
Mam również wrażenie, że po użyciu Avene Cicalfate, różnego rodzaju ranki na twarzy goją mi się szybciej. W swoim składzie ma on siarczan miedzi i siarczan cynku, które mają zapobiegać namnażaniu się bakterii. Jednak właśnie z powodu tych składników pani w aptece zalecała, aby nie stosować tej emulsji zbyt długo. Dlatego w najbliższym czasie mam jednak w planach upolowanie mojego ukochanego Avene Clean-Ac. Dodatkowym wsparciem, przy walce z podrażnieniami była dla mnie również woda termalna zarówno Uriage jak i Avene. Teraz naprawdę doceniłam jej działanie. Ciekawa jestem co będzie dalej z moją cerą. Może dowiem się czegoś na kontrolnej wizycie u lekarza już w lutym. Natomiast jeśli macie podobne problemy do moich to polecam wypróbowanie Avene Cicalfate, choć opinie na jego temat są skrajnie różne.

Tagi:

2 Odpowiedzi do “Avene Cicalfate, czyli Emulsja regenerująca po zabiegach”

  1. Patka pisze:

    Moja cera odkąd zaczęłam stosować antykoncepcję znacznie się polepszyła i nie muszę używać takich specyfików 😉 Ale produkt działa i to najważniejsze! 😉
    Dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie 😉 : https://morphink.blogspot.com/

  2. KasiaS1980 pisze:

    Chyba nie miałam jeszcze żadnego produktu tej marki. Jak dotąd z produktów aptecznych stosowałam LRP czy Nuxe, lubię też Ziaję Med, hoc ona jest dostępna chyba nie tylko w aptekach. Muszę się przyjrzeć bliżej tej marce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

*

*